Książka o dość nietypowym tytule

Na początku muszę przyznać, że książka Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć autorstwa Kuby Wojtaszczyka jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego autora. I po lekturze książki z czystym sercem mogę oznajmić, że to spotkanie było naprawdę udane. Zdecydowałam się przeczytać tą książkę, ponieważ- prawdę powiedziawszy- skusił mnie jej tytuł i opis, wydawało mi się, że jest zupełnie inna. Nie rozczarowałam się, a wręcz przeciwnie. Książka ta bardzo mnie zaskoczyła…


Zamordowane chomiki w maleńkich trumienkach, zubożały lord wynajmujący pokoje dziwnym lokatorom, hipsterska kwiaciarnia prowadzona przez parę gejów, krwawa rewolta zdesperowanych studentów i absolwentów kierunków humanistycznych, domagający się choćby cienia szansy na pracę i godne życie, Gęste od ironii i  absurdu literackie danie, polane sosem z trafnych obserwacji i przenikliwych analiz socjologicznych, doprawione gorzkim humorem i zdroworozsądkowo-pesymistycznymi prognozami.


Jest wiele ciekawych aspektów książki, które w mojej ocenie zasługują na wyróżnienie. Po pierwsze jest to poruszanie w niej bardzo ciekawej tematyki, bardzo współczesnej. Według mnie autor w pewien sposób chce rozliczyć się z obecną rzeczywistością. W ironiczny sposób próbuje ukazać współczesne społeczeństwo i towarzyszące mu problemy. Przedstawiona w powieści wizja świata mimo swoistej nierealności skłania do refleksji na temat kondycji współczesnego świata i społeczeństwa. natomiast rewolucja, która z czasem staje się osią rozgrywających się wydarzeń symbolizuje niezgodę na zaistniały stan rzeczy. To powiew nie tylko buntu młodych ludzi, ale także pragnienie zmian.


Kolejną rzeczą wartą zauważenia są oczywiście bohaterowie. W powieści mamy w swoisty sposób do czynienia z Witoldem, Weroniką oraz Adamem i Evanem. Co ich łączy? Otóż łączy ich jednocześnie wszystko i nic. Zamieszkują razem w mieszkaniu Witolda, ale tak naprawdę wiele ich dzieli. To grupa dwudziesto-trzydziestolatków, którzy próbują odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości. Witold to zubożały lord, który jako potomek angielskiej rodziny królewskiej musi znosić towarzystwo ludzi, których określa jako plebs. Znosi tylko towarzystwo wyimaginowanej Katarzyny i z całych sił pragnie uznania ze strony „swojej” rodziny.


Witold Szpak nie czyta gazet. Uważa je za kłamliwą uciechę dla pospólstwa. Witold czyta powieści angielskie i polskie, których bohaterami jest rodzina królewska, ewentualnie bogate lordostwo i państwo.


Weronika jest doktorantką na poznańskim uniwersytecie, zbulwersowana potraktowaniem jej przez promotorkę, przyłącza się do protestu studentów i absolwentów, którzy walczą o swoje miejsce na rynku pracy.


I wreszcie przyszła kolej na przedstawienie pary gejów Adama i Evana, którzy razem prowadzą kwiaciarnię ”Angielska Róża”. Evan to artysta, który chwilowo musiał porzucić swoje powołanie, aby pomagać w interesie chłopakowi. Chociaż widać wyraźnie, że nie godzi się z taką sytuacją. Zwykła praca go w pewien sposób tłamsi, powodując, że nie rozwija się. Za to dla Adama kwiaciarnia jest bardzo ważna, ponieważ świadczy o jego samodzielności i pomyśle na życie.


Adam nie lubi, gdy ktoś kwestionuje sens jego pracy, w którą włożył całego siebie. Od projektu przez realizację do hucznego otwarcia, oczywiście za pieniądze ojca, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie podoba mu się lekceważenie straconych nerwów: na urzędników, początkowy brak klientów, na kwiaty wyrzucone w błoto. Nienawidzi tego, zwłaszcza ze strony mężczyzny, którego kocha.


Jak widzimy, główni bohaterowie powieści bardzo różnią się od siebie. Jednakże mają wyznaczone cele, do których dążą za wszelką cenę.


  Ostatnią kwestią, którą chciałabym poruszyć jest niezwykle prosta, ale bardzo wymowna okładka. Przedstawia bowiem przyłożoną do twarzy rękę i przebitą sztyletem, nożem, czy czymś na kształt miecza. W pewien sposób szokuje, ale także zmusza do refleksji.


To wszystko sprawia, że książka jest bardzo wyjątkowa i niepowtarzalna. Porusza czytelnika do głębi, trzyma w napięciu nie puszcza praktycznie do ostatniej strony. W mojej opinii powieść Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć jest bardzo współczesna. Chociaż porusza rzeczywiste problemy, nie jest pozbawiona refleksji na temat kondycji współczesnego świata. Powieść porusza czytelnika i zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem i sprawdzeniem, czy jednak są sprawy, które w pewnym stopniu nas ograniczają.


W mojej opinii to powieść bardzo konkretna i godna polecenia. Jest jednocześnie wyjątkowa, nie tylko przez poruszaną w niej tematykę, ale także przez konstrukcję postaci. Według mnie bohaterowie są niesztampowi i przeczą wszelkim normom, nakazom.


Jak dla mnie powieść Kuby Wojtaszczyka to bardzo ważna książka. I muszę przyznać, że z przyjemnością sięgnę po kolejne książki tego autora.


Za możliwość przeczytania książki chciałabym bardzo podziękować Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.  oraz Wydawnictwu Muza.

Komentarze