Pierwsze spotkanie z Patrycją Pustkowiak


Do niedawna nazwisko Pustkowiak zupełnie nic mi nie mówiło. Nie czytałam wcześniej żadnej je książki. Na szczęście jednak ten stan rzeczy uległ zmianie, ponieważ ostatnio przeczytałam najnowszą książkę tej autorki. Mowa tutaj o Maszkaronie.

Byłam brzydka. Byłam brzydka, jednak nie tym rodzajem  brzydoty, który wywołuje współczucie, byłam brzydka tym rodzajem brzydoty, który wywołuje zdumienie i odrazę – gdyby nadziać mnie na kij i chodzić ze mną po ulicach, na pewno by się wyludniły.
Główną bohaterką i zarazem narratorką opowieści jest Marianna – młoda dziewczyna, bardzo współczesna. Można powiedzieć nawet, że współczesna do bólu. Tytułowy Maszkaron to dziewczyna, która boryka się z wieloma problemami. Jest osobą samotną, chociaż stroni od innych ludzi. Wydaje się jednak, że w tej swojej samotności świetnie się odnajduje. Mimo, iż z jednej strony chce za wszelką cenę unikać spotkań z innymi osobami, to w głębi duszy pragnie kontaktów i takich typowych relacji międzyludzkich.
Niestety, z przyjaciółmi miałam tyle samo szczęścia, co ze wszystkim innym. Szczęście i w tym przypadku było zwinne niczym jaszczurka siedząca w słońcu na kamieniu – ilekroć niezgrabnie próbowałam się do niego zbliżyć, natychmiast znikało.
Książka Patrycji Pustkowiak jest dla mnie manifestem kobiety zagubionej w swojej samotności i zbuntowanej przeciwko rzeczywistości, w której przyszło jej żyć. Marianna jest niezwykle barwną postacią i nie można odbierać jej jako bohaterki płaskiej, nic nie znaczącej i nie mającej zupełnie nic do powiedzenia. Wprost przeciwnie, jest to postać, która ma coś do powiedzenia, tylko takich osób za bardzo nie lubimy słuchać. Według mnie dziewczyna jest także niecodzienną obserwatorką życia i świetnie odczytuje ludzkie zachowania. Potrafi w każdym z tych zachowań odnaleźć fałszywą nutę. Trudno szukać dla niej jakiegoś literackiego odpowiednika.
Samookreślenie, iluzja decydowania o własnym losie, którego najdobitniejszym wyrazem było życie seksualne, złe rozpoznanie własnych pragnień, korzystanie z cudzych podawanych jako własne, a później nagłe przebudzenie z biografią, która jest zarazem twoja i całkowicie obca – teoretycznie znałam na wylot wszystkie te pułapki, tak naprawdę jednak znów im zazdrościłam; zazdrościłam im wszystkich błędów, które mogą popełnić, zazdrościłam im nawet możliwości samozniszczenia.
Czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po książkę Patrycji Pustkowiak z pewnością nie pożałuje swojego wyboru. Moim zdaniem każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Od pierwszych stron historia Marianny wciąga i nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Jest tutaj wiele śmiesznych momentów, przy których można śmiać się do rozpuku. Jednak znaleźć tutaj można również smutną refleksję odnośnie współczesnego życia i rzeczywistości, która nas otacza.

Serdecznie polecam tę książkę, ponieważ jest inna od tych, które czyta się na co dzień i w pewnym sensie prowokuje do refleksji odnośnie ludzkiego życia, postrzegania innych i kondycji współczesnego świata. Ta słodko-gorzka historia świetnie wpisuje się w ramy dobrze znanej nam współczesności.

Komentarze