O Dziewczynach z Wołynia


„Na świecie jest tylko jedna rzecz gorsza od wojny. Tą rzeczą jest ludobójstwo. Masowy mord na całym narodzie. Mężczyznach, kobietach i dzieciach. Na bezbronnych ludziach. To właśnie miało miejsce na Wołyniu. Ukraińscy nacjonaliści próbowali zabić każdego Polaka, który dostał się w ich ręce. Niezależnie od jego pochodzenia, wieku i płci”
Najnowsza książka Anny Herbich zatytułowana „Dziewczyny z Wołynia” przedstawia historie dziewięciu kobiet, które przetrwały straszne,  krwawe wydarzenia rozgrywające się w czasie drugiej wojny światowej na Wołyniu. Wydarzenia te, które z całą mocą należy nazwać ludobójstwem zostały dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na ludności przede wszystkim polskiej, ale także rosyjskiej, ukraińskiej i ormiańskiej, która zamieszkiwała te tereny.
„To straszne, do czego zdolny jest człowiek. Jaką krzywdę może wyrządzić bliźniemu w imię obłędnej, nienawistnej ideologii…”
Kiedy czytamy opowieści kobiet, którym udało się przeżyć te wydarzenia, ma się nieodparte wrażenie, że to nie może być prawdą. Przecież człowiek nie jest zdolny do takiego okrucieństwa, nie może wyrządzić aż takiej krzywdy innemu człowiekowi, często sąsiadowi, z którym przez wiele lat wcześniej żyło się w dobrych stosunkach. Jednak w pewnym momencie musimy uzmysłowić sobie tę bolesną prawdę, że przedstawione wydarzenia naprawdę miały miejsce…
Książka odsłania naturę zła w człowieku ukazuje do czego jest zdolny. Pokazuje, że często ideologia błędnie rozumiana lub zbyt mocno interpretowana popycha człowieka do nieludzkich wręcz czynów. Wojna jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń, jakie mogą spotkać człowieka w życiu. Jest to doświadczenie o tyle tragiczne, ponieważ często dotyczy nie tylko tej sfery fizycznej, ale także- a może przede wszystkim- sfery psychicznej. W historii świata ludzkość miała do czynienia z dwiema wielkimi wojnami, które swoim zasięgiem objęły cały świat. Ukazała wówczas, że wojna doprowadza do kompletnej ruiny oraz całkowitego odczłowieczenia.
W kontekście historii kobiet przedstawionych w książce „Dziewczyny z Wołynia” podkreślić należy, że wydarzenia rozgrywające się na Wołyniu, których były naocznymi świadkami, zostawiły trwały ślad w ich psychice i stanowiły poniekąd o ich tożsamości. Pomimo iż kobiety te przetrwały wojnę i rzeź wołyńską, to ich przetrwanie jest wyłącznie przetrwaniem fizycznym, ponieważ ich psychika i określenie własnej siebie mocno na tym ucierpiały.
Pisząc te słowa mam przed oczami niektóre wydarzenia, które rozegrały się na Wołyniu. Zwłaszcza, że po lekturze książki oglądałam film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Część wydarzeń przedstawionych w filmie była zbieżna z tymi, które zostały opisane w książce. Jednak ani filmu, ani książki nie można traktować jako jedność, trzeba je rozdzielić, ponieważ nie były dla siebie nawzajem inspiracją.
Jedną istotną kwestię warto podkreślić. Otóż w słowach tych kobiet nie ma nienawiści, nie pragną one zemsty. Co jest tak po ludzku dziwne, ponieważ ludzką rzeczą jest pałać nienawiścią do osób, które przyczyniły się do śmierci członków swojej rodziny. Kobiety te nie pragną jednak zemsty, chcą aby prawda o tamtych wydarzeniach wreszcie ujrzała światło dzienne. Chcą upamiętnić śmierć swoich ukochanych rodziców, braci i sióstr i postulują, aby w przyszłości takie wydarzenia nie miały już nigdy miejsca.
Moim zdaniem, książka „Dziewczyny z Wołynia” porusza bardzo ważny temat. Podczas jej lektury czytelnikowi towarzyszą różnorodne uczucia –  wzruszenie i strach jednocześnie. Trzeba podkreślić, że opisane wydarzenia potrafią niezwykle poruszyć człowiekiem. To wszystko sprawia, że obok tej książki nie można przejść obojętnie.

Komentarze