"Burka w Nepalu nazywa się sari"-Edyta Stępczak [RECENZJA]


„Ile przemocy i okrucieństwa może pomieścić ten mały kraj u stóp Himalajów…”
Książka, o której chciałabym Wam opowiedzieć, pretenduje do miana najlepszej książki przeczytanej w 2018 roku. Jest to za sprawą przede wszystkim tematu, który porusza, a mianowicie traktowania i sytuacji kobiet w Nepalu.
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to reportaż autorstwa Edyty Stępczak - zapis jej obserwacji i rozmów przeprowadzonych w ciągu pięciu lat zamieszkiwania w tym kraju. Autorka w swojej książce pokazuje zupełnie inny świat, inne wyobrażenie o Nepalu, który znamy przede wszystkim z pięknych zdjęć Himalajów.
„(…) haniebne zachowanie nepalskiego mężczyzny nie przynosi kobiecie ujmy. W powszechnej ocenie jej  wartość jest bowiem na tyle niska, że mężczyzna żadnym czynem nie może się zniżyć do jej poziomu, a tym samym nie jest w stanie ugodzić w jej honor”.
Rozpoczynając lekturę tej książki, nie spodziewałam się, że tak bardzo mną wstrząśnie. Otóż do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak traktowane są kobiety w Nepalu, ponieważ ta kwestia nie była zbytnio nagłaśniana w mediach. Skupiano się bowiem na tematyce łamania praw kobiet głównie w krajach arabskich, czy afrykańskich. Za sprawą tej książki zmieniło się kompletnie moje myślenie na temat Nepalu i tradycji, które istnieją w tym państwie.
„Brak regulacji prawnych, ochrony poszczególnych grup zawodowych w prawie wewnętrznym w krajach docelowych powoduje, że kobiety łatwo padają ofiarami przemocy”.
W książce opisane są trudne sytuacje, bolesne doświadczenia kobiet, które ciężko w jakikolwiek racjonalny sposób zrozumieć, zakwalifikować. Edyta Stępczak ukazuje silne przywiązanie Nepalczyków do tradycji i religii, a co za tym idzie wpływ tych dwóch czynników na życie ludzi. W książce ukazane zostały nie tylko problemy kobiet z dostępem do edukacji, nowoczesnej służby zdrowia, ale co najważniejsze autorka pokazała, iż rola kobiety w nepalskim społeczeństwie została zmarginalizowana do tego stopnia, że traktowana jest niekiedy jak rzecz, albo jeszcze gorzej. Młode kobiety są wcześnie wydawane za mąż, nie mają dostępu do edukacji, zachodzą w ciążę w młodym wieku, co często wiąże się z wieloma problemami, często w domach są bite i poniżane. Jednak wszystko to przez Nepalczyków jest postrzegane jako przestrzeganie tradycji i nakazów religijnych. Kobiety w Nepalu nie mogą mieć własnego zdania, przez całe swoje życie są zależne od mężczyzn- najpierw ojca, brata, potem męża, czy syna. Dlatego tak ciężko im wyrwać się z niekorzystnej dla nich rzeczywistości, ponieważ z braku innych perspektyw, bardzo ciężko jest im zdecydować się na porzucenie dotychczasowego sposobu życia i choćby minimalne jego polepszenie.
„Mężczyzna nie jest zainteresowany rozwodem, bo małżeństwo zapewnia mu w domu kucharkę, sprzątaczkę, praczkę, żonę, matkę jego dzieci i opiekunkę jego rodziców, a jednocześnie nie musi on rezygnować z nieskrępowanej swobody życia poza rodziną”.
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to z jednej strony książka niezwykle poruszająca, ponieważ wskazuje na kwestie, których nie sposób zrozumieć. Natomiast z drugiej strony skłania do refleksji nad sytuacją kobiet w niektórych częściach świata w XXI wieku. Temat ten we współczesnym świecie jest często bagatelizowany, dlatego też praca wielu organizacji na rzecz poprawy losów kobiet jest tak potrzebna, ale jeszcze niedoceniana.
Bardzo zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, ponieważ jest to bardzo ważny głos w sprawie sytuacji kobiet w Nepalu. Zwraca bowiem uwagę na temat łamania praw kobiet i traktowania ich w sposób przedmiotowy.

Komentarze