Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o książce, od której nie mogłam się oderwać i przeczytałam ją w ciągu dwóch dni. Historia opowiedziana w “Nim zapadnie wyrok” autorstwa Niny Zawadzkiej, bo o tej właśnie książce mowa, jest tak porywająca, że nie mogłam oderwać się od lektury.
Jakiś czas temu sięgnęłam po jedną z powieści tej autorki, więc styl, w jakim pisze nie był dla mnie zaskoczeniem. Jeżeli nie zachęci Was moja opinia, to na pewno zrobi to pierwsze zdanie.
Jesień była nieprzyzwoicie piękna.
Czy to nie najlepsze zdanie, która można przeczytać w uwielbianej przez wszystkie książkary porze roku?
Najnowsza powieść Niny Zawadzkiej to historia, którą rozpoczyna relacja Ignacego Jakubiaka tuż przed rozpoczęciem słynnych procesów norymberskich. Dzięki temu czytelnik ma możliwość zaobserwować, jakie wówczas panowały nastroje - chwilę po zakończeniu drugiej wojny światowej. Mężczyzna pojawił się w Norymberdze nie tylko, aby obserwować proces, ale przede wszystkim po to, by dokonać zemsty na mężczyźnie, z którego rozkazu zginęła żona i dzieci Ignacego. Czytelnik towarzyszy mężczyźnie w bólu po stracie bliskich, współczuje mu, ale z drugiej strony, dzięki Ignacemu ma okazję dowiedzieć się, w jakim atmosferze odbywały się procesy największych zbrodniarzy drugiej wojny światowej.
Ignacy nie potrafił dostrzec w Niemcach człowieczeństwa i jednocześnie czuł do siebie obrzydzenie, myśląc o własnym braku empatii. Wojna tak bardzo go zmieniła, że patrząc na swoje odbicie w lustrze, nie widział już tego samego człowieka, którym był pięć lat wcześniej
W opowieści znajdziemy również losy dwóch kobiet - Debory Florkiewicz oraz Zuzanny Pełczyńskiej. I moim zdaniem wydarzenia widziane ich oczami, z ich perspektywy były bardzo ciekawe. Tak naprawdę ich historia mogła wydarzyć się naprawdę i dotyczyć zwykłych ludzi.
Na koniec chciałabym podkreślić, że bardzo nie spodobał mi się jeden zabieg, który zastosowała autorka. A mianowicie ukazanie losów Debory. Otóż od początku ta postać bardzo przypadła mi do gustu - o ile tak to można nazwać. Podziwiałam ją za radzenie sobie w trudnych sytuacjach, za hart ducha i pewną niezłomność. Natomiast w jednym, dość szczególnym momencie, bohaterka została w mojej ocenie niesprawiedliwie ukazana. Od początku bowiem stanowiła filar całej opowieści, a w kluczowym momencie została ukazana wręcz jako bohaterka drugoplanowa i dość szybko jej wątek został zakończony. Moim zdaniem zbyt szybko utracony potencjał na coś więcej.
Bardzo na plus dla Niny Zawadzkiej mogę zapisać w ogóle dobór tematu. W Polsce bardzo mało mówi się o organizacji “Ojczyzna”. Ja przyznam szczerze dowiedziałam się o niej pierwszy raz i bardzo chciałabym poszerzyć swoją wiedzę na ten temat.
Przy tej książce wróciłam do zaznaczania ciekawych cytatów i fragmentów, od czego wzbraniałam się dłuższy czas. Kilka z tych fragmentów zostanie ze mną na pewno na długo.
Recenzja przygotowana we współpracy z Wydawnictwem Filia.
Komentarze
Prześlij komentarz