Przejdź do głównej zawartości

Recenzja niepozornej książki

Dzisiaj postanowiłam opowiedzieć Wam trochę na temat książki, która mnie samą trochę zaskoczyła, a trochę zmusiła do refleksji. Otóż mowa jest o książce autorstwa Laurenta Gounelle pod tytułem Dzień, w którym nauczyłem się żyć. Zanim jednak przejdę do opisania samej książki, chciałabym zatrzymać się chwilę nad samym autorem.


A gdyby wszystko miało zacząć się dziś?


Laurent Gounelle jest francuskim pisarzem oraz specjalistą w dziedzinie rozwoju osobistego. Na swoim koncie ma wiele powieści, tłumaczonych na wiele języków. Dzięki Wydawnictwu Świat Książki w Polsce ukazały się jeszcze dwie powieści tego autora, czyli Bóg zjawia się incognito oraz O człowieku, który chciał być szczęśliwy.


Dzień, w którym nauczyłem się żyć to pełna blasku powieść z pozytywnym przesłaniem, która rzuca nowe światło na ludzką egzystencję i nasze nastawienie do innych.


Omawiana dziś przeze mnie książka jest książką niezwykłą, ponieważ prowokuje do refleksji na temat tego, co jest tak naprawdę ważne w naszym życiu. W codziennym biegu za karierą, pracą, pieniędzmi, lepszym życiem, nie zauważamy, co dzieje się dookoła nas. Często samorealizacja i dążenie do spełnienia własnych marzeń przysłania nam cały świat i ślepo dążymy do dawno obranego celu. Książka pokazuje, że w naszym życiu występują też wartości wyższe i nie jest to zasobność naszego portfela. Uświadamia nam, że droga, którą wyznacza pieniądz, nie jest drogą właściwą.


Jesteśmy istotami kompletnymi i natura pomaga nam to prawdziwie odczuwać, podczas gdy społeczeństwo rozbudza w nas wrażenie braku. Potrafi nam wmówić i dawać do zrozumienia, że brakuje nam czegoś do szczęścia. Nie pozwala nam doznawać satysfakcji z tego, co mamy i z tego, kim jesteśmy. Wciąż pokazuje nam, że jesteśmy niespełnieni.


 Dzień, w którym nauczyłem się żyć wskazuje, że najważniejsze w życiu jest to, aby żyć w zgodzie nie tylko z samym sobą, ale także z ludźmi, którzy nas otaczają. Trzeba przy tym pamiętać, że ważna jest także natura i życie z nią w zgodzie.


Roślina potrafi rozpoznać swoje sąsiedztwo – to, co żyje wokół niej w ziemi. Jeśli są to rośliny tego samego gatunku, zostawia im przestrzeń, żeby mogły się rozwijać, a sama spowalnia rozrost własnych korzeni. Sąsiadując o obcym gatunkiem, zachowuje się inaczej – jej korzenie rozrastają się błyskawicznie, żeby zawłaszczyć jak największy obszar.


Warto zaznaczyć, że lektura tej książki wymaga skupienia, bowiem jej wartość tkwi właśnie w treści. Nie ma tutaj spektakularnych zwrotów akcji, jednak silnych emocji nie brakuje. Książka napełnia Czytelnika optymizmem i powoduje, że zmienia swoje zapatrywanie na kilka spraw.


Cała konstrukcja jego egzystencji opierała się dotąd na błędnym założeniu, na fałszywej wizji życia. Osiągnął świadomość i teraz wewnętrzny głos powtarzał mu: ”Skoro wszyscy ludzie są ze sobą powiązani, to walcząc z nimi, walczę ze sobą”.


Podsumowując, książka jest niezwykle optymistyczna i naprawdę godna polecenia. Zmienia podejście do różnych spraw i zmusza do refleksji. Dzięki temu bardziej będziemy skłonni do przewartościowania własnego życia i zauważenia w nim tego, co tak naprawdę jest ważne i powinno napędzać nas do działania. Trzeba także podkreślić, że nie jest to typowy poradnik, ale powieść z ciekawymi bohaterami, w których możemy odnaleźć własnych siebie.


Za egzemplarz recenzencki chciałaby podziękować Wydawnictwu Świat Książki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KOROWÓD- Jakub Małecki [RECENZJA]

  T ej książki nie da się ocenić w kilku słowach. Myślę, że gdyby się pokusić o jej recenzję, to powstałby pewnie dość sporych rozmiarów esej. Uspokoję, aż tak długiej recenzji nie przygotowałam, dlatego liczę, że zostaniesz ze mną do ostatniego zdania. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć trochę o najnowszej powieści Jakuba Małeckiego, czyli o „Korowodzie” . Od razu zacznę, że przed premierą było bardzo mało informacji na temat fabuły książki. Nawet na okładce powieści brak jest jakichkolwiek opisów lub fragmentów, jak to ma miejsce zazwyczaj. Nawet sam fakt, ze egzemplarze powieści nie trafiły do recenzentów wcześniej i tak naprawdę wszyscy zainteresowani czytelnicy zyskali do niej dostęp w tym samym czasie. Wszystko to wynika z faktu, że autor nie chciał narzucać czytelnikowi sposobu interpretacji tej powieści. Chciał, aby każdy czytelnik zinterpretował ją na swój sposób. Aby „wyciągnął” z tej powieści te wartości, które są mu najbliższe. Moim zdaniem była to bardzo dobra decyzja,...

Hanya Yanagihara- Małe życie [RECENZJA]

Wreszcie po prawie czterech latach od premiery książki „Małe życie „ autorstwa Hanya Yanagihara w Polsce zdobyłam się na odwagę, aby ją wreszcie zrecenzować. Gwarantuję Wam jedno – jest to książka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Podobnej na rynku wydawniczym na pewno nie znajdziecie. Szczerze mówiąc lektura tej książki do najłatwiejszych nie należy. Po pierwsze czytelnika może przerażać przede wszystkim jej rozmiar – jest to ponad 800 stron naprawdę świetnej literatury. Po drugie, na samym początku bardzo ciężko jest „wgryźć się” w całą historię. Przez pierwsze 100-150 stron można odnieść wrażenie, że powieść to typowy książkowy gniot, który niczego sobą nie reprezentuje. Jednak, kiedy przebrnie się przez tą – w mojej opinii – najtrudniejszą cześć, to dalsza lektura książki jest największą przyjemnością. W powieści zostały opisane losy czterech przyjaciół – Willema, Jude’a, JB i Malcolma. Pomimo tego, że każdy z nich jest inny – mają różne temperamenty, wykonują różne zaw...

Artur Nowak- "Plebania" [RECENZJA]

  Czytelniczo pierwszą połowę 2024 roku oceniam bardzo dobrze. Natomiast pierwsza przeczytana w sierpniu książka przyniosła niebywałe rozczarowanie. Miesiąc ten rozpoczęłam od „Plebanii” autorstwa Artura Nowaka. Dlaczego się rozczarowałam? Już wszystko Wam opowiadam. Książka w powszechnym mniemaniu miała za zadanie rzucić nowe światło na pozycję księży w Polsce. Odsłonić niejako niegodne zachowania przedstawicieli tej grupy społecznej, a przede wszystkim sprowokować do powszechnej dyskusji na temat patologii, która ma miejsce w polskim Kościele. W moim odczuciu pomysł nie wypalił. Otóż na ledwie dwustu stronach autor powiela informacje, które z pewnością były do tej pory znane czytelnikom chociażby z medialnych przekazów. W książce brakuje zatem tego zaskoczenia, które miało spowodować przywołanie konkretnych przykładów. Tematyka poruszana w książce została podzielona na siedem części. W mojej opinii każda z nich została skonstruowana w ten sam sposób – na początek została po...