Przejdź do głównej zawartości

Rebecca Yarros- "Czwarte skrzydło" [RECENZJA]

 Nie ukrywam, że chęć, aby przeczytać książkę „Czwarte skrzydło” pojawiła się u mnie od momentu, kiedy zrobiło się o niej bardzo głośno na Tik Toku. Z jednej strony chciałam się na własnej skórze przekonać, o co  tyle szumu. Z drugiej jednak – chciałam sięgnąć po inny gatunek niż ten, który wybieram na co dzień.  


Akcja powieści prowadzona jest płynnie, nie ma tutaj miejsca na zbędne „rozpraszacze”, z jakimi mamy do czynienia w książkach. Na szczęście nie ma olbrzymiej liczby bohaterów i wątków, łatwiej więc czytelnikowi „połapać się” w fabule. Wszystko skupia się wokół głównej bohaterki, czyli Violet Sorrengail. Dziewczynę poznajemy w momencie, kiedy dowiaduje się, że matka podjęła wobec niej pewną nieoczekiwaną decyzję, przez którą zmieni się jej cały świat. Do tej pory Violet miała sprecyzowane plany, co do swojej przyszłości – miała bowiem zostać skrybką i wieść spokojne życie, wśród książek i historii. Matka stwierdziła jednak, że tak się nie stanie i córka  podzieli los starszego rodzeństwa, czyli rozpocznie naukę w Basgiacie w Kwadrancie Jeźdźców Smoków, czyli elity Navarry.  Zanim to się stanie musi przejść szereg prób, które mogą skończyć się śmiercią dziewczyny. Violet ma również świadomość, że smoków, które są chętne do wytworzenia więzi jest mniej niż kadetów. Dlatego wśród uczniów wszystkie chwyty są dozwolone, aby dotrwać jak najdłużej i zwiększyć swoje szanse na wytworzenie więzi.  Brzmi ciekawie, prawda?

Decyzja matki wywołuje zaskoczenie nie tylko u Violet, ale również jej najbliższych. Dziewczyna pomimo przeciwności losu, ale również swoich ograniczeń fizycznych, daje z siebie wszystko. To, czego nie może pokonać siłą fizyczną, nadrabia sprytem, pomysłem i jasnością umysłu. Doskonale zdaje sobie sprawę, że to smoki wybierają sobie jeźdźców i niegdy nie wytworzą więzi z kimś słabym i nie wartościowym. Na co dzień nie ułatwia jej ciągła obawa o własne życie i przeświadczenie, że na każdym kroku ktoś ma zamiar ją zabić. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że nienawidzi jej również najlepszy z jeźdźców, a zarazem dowódca skrzydła -Xaden Riorson. Ma on osobiste powody, aby nie ułatwiać życia dziewczynie, bowiem matka Violet przyczyniła się do śmierci jego ojca.

Violet rozpoczyna swoją przygodę w świecie, który rządzi się swoimi prawami. To świat, który dzieli się na Jeźdźców i pozostałych, na których nie warto zwracać uwagi. Szkołę w Basgiacie można opuścić na dwa sposoby – albo ją ukończyć, albo umrzeć. Kiedy uda Ci się to pierwsze, to wiedz, że z pewnością zostaniesz skierowany do walki na wojnie, która toczy się na granicach.

Powieść z pewnością może przyciągnąć czytelnika wspaniale poprowadzoną akcja. Autorka bardzo ciekawie prezentuje czytelnikowi świat smoków, rywalizacji, ale też wszechogarniającej śmierci. Trzeba przyznać, że wykreowany świat jest też dość brutalny. Nie ma tam miejsca na współczucie, które może być postrzegane jako słabość. Kadeci każdego dnia ocierają się o śmierć. Z czasem przyzwyczajają się do niej i traktują ją jako nieodłączny element życia jeźdźców smoków.

Po lekturze muszę przyznać, że trochę się rozczarowałam. Owszem książka fajna, czytało mi się ją świetnie. Natomiast nie rozumiem, skąd tyle szumu. Spodziewałam się, że książka od pierwszej strony powali mnie na kolana, wciągnie bez reszty w ten świat, tak, że nie będę w stanie odłożyć jej nawet na chwilę. Dopiero jednak zakończenie powieści sprawiło, że nie mam ochoty rozstawać się z tym światem. W mojej ocenia jednak nie jest to aż tak wybitna powieść, abym mogła nazwać ją ponadczasową. Natomiast nie będę ukrywać, że sięgnę po kolejne części z cyklu, ponieważ jestem ciekawa dalszych losów Violet. Do czego i Was namawiam.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czytelnicze podsumowanie 2023 roku

  Dzisiaj przychodzę do was z bardzo krótkim podsumowaniem minionego roku i przedstawieniem czytelniczych planów na nowy rok. Rok 2023 pod względem lektur był bardzo dobry. Przez pierwszą połowę roku czytałam książki, z których jedna była lepsza od drugiej. Można powiedzieć, że niemal chłonęłam książki. Życzyłam sobie, że ten stan się utrzyma jak najdłużej. Niestety w pewnym momencie roku przyszedł trudniejszy dla mnie czas, który w konsekwencji zakończył się zastojem czytelniczym. Na szczęście pokonałam ten dziwny stan. Kolejne lektury okazały się również godne przeczytania, a co więcej polecenia. W roku 2023 bardzo dużo się działo. Przede wszystkim byłam na targach książki w dwóch miastach w Białymstoku i w Warszawie, gdzie udało mi się wreszcie spotkać i chwilę porozmawiać z moim ulubionym autorem czyli Remigiuszem Mrozem. Dla mnie targi książki to doskonała okazja, aby spotkać się przede wszystkim z autorami, ponieważ niestety nie ma się takiej możliwości na co dzień. Nie zawsz

Milan Kundera- Nieznośna lekkość bytu [RECENZJA]

Bardzo rzadko zdarza się, że przeczytam książkę dwukrotnie.  Ostatnio taki przypadek dotyczy książki autorstwa Milana Kundery pod tytułem „Nieznośna lekkość bytu”. Pierwszy raz sięgnęłam po tę książkę na pierwszym, bądź drugim roku studiów. Wówczas nie wywarła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Przeczytałam ją z dość prostego powodu. Otóż pojawiła się w jednej z książek Guillaume Musso, a że jest to jeden z moich ulubionych autorów, to zdecydowałam się sięgnąć po powieść, którą przywołał na kwartach swojej powieści. W drugim przypadku było trochę inaczej. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ została zaproponowana jako książka do przeczytania w czerwcu w ramach Białostockiego Klubu Książki. I dopiero po tej drugiej lekturze muszę stwierdzić, że już rozumiem, skąd takie uznanie dla tej powieści Kundery. Wydaje mi się, że dopiero teraz zrozumiałam, o co tak naprawdę chodzi w tej powieści. Głównym bohaterem w powieści jest Tomasz oraz miłość jego życia- Teresa. Tomasz to niepoprawny

Powrót do dzieciństwa

Ostatnio bardzo modne stały się wszelkie kolorowanki dla dorosłych, antystresowe. Można powiedzieć, że tym samym umożliwiono dorosłym powrót do dzieciństwa, kiedy mogli beztrosko rysować i tworzyć własne dzieła sztuki. Niedawno również na swoim przykładzie przekonałam się o skuteczności takich właśnie kolorowanek. Jak wiadomo dla większości studentów w lutym jest taki magiczny czas zwany sesją. Wówczas przechodzimy samych siebie, aby wystarczająco dobrze nauczyć się i zdać egzaminy. Jest to także czas stresu (w moim przypadku praktycznie nieustającego stresu), nerwów i zniecierpliwienia. Doskonałą receptą na poprawienie sobie humoru jest w pewien sposób wyciszenie się i odstresowanie. Temu swoistemu wyciszeniu sprzyja kolorowanie. I być może zabrzmi to dziwnie, ale to często najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić, aby pozbyć się stresu i chociaż na chwilę zatrzymać się w codziennym pędzie. W moim przypadku był to zbiór kolorowanek umieszczony w książce Motyle autorstwa Roberta M. Jurgi.