Przejdź do głównej zawartości

"Kochanka nazistów' [RECENZJA]

 Ostatnio miałam okazję przeczytać powieść Marii Paszyńskiej zatytułowaną „Kochanka nazistów”. Było to moje pierwsze literackie spotkanie z tą autorką. Niestety rozczarowałam się trochę lekturą tej książki i już tłumaczę dlaczego.


Na samym początku bardzo spodobał mi się pomysł na powieść, ponieważ oś wydarzeń tworzą przeżycia młodej dziewczyny – Marianny, która w trakcie wojny staje przed trudnym zadaniem. Ponieważ z całych sił pragnie działać – początkowo zapisuje się nawet na kurs dla sanitariuszek. Jednak dla niej jest to wciąż za mało. Wyrywa się wręcz do innych działań. Chciałaby uczestniczyć w konspiracji i walczyć o wyzwolenie Ojczyzny. Do swojego planu próbuje przekonać swojego starszego brata – Ryszarda. Z czasem jej się to udaje otrzymuje swoje pierwsze rozkazy. W niedługim czasie otrzymuje jedno z najtrudniejszych zadań – ma uwieść niemieckiego oficera. Marianna oczywiście otrzymuje niezbędne przeszkolenie – wie jak ma się ubrać, umalować, aby mężczyzna stracił dla niej głowę. Natomiast nikt nie przygotowuje jej na najtrudniejszą część, czyli przekroczenie swoich granic moralności i wartości, w które wierzyła i które wpajano jej od najmłodszych lat. Misja ta jest niebezpieczna, ale Marianna nie poddaje się, bardzo uważa na wszystko, co robi i co mówi.

Książka w moim odczuciu porusza bardzo ważny temat i chyba współcześnie trochę zapomniany. Bowiem do tej pory nie spotkałam się z żadną książką, która poruszałaby ten temat  w taki sposób, jak przedstawiła go Maria Paszyńska. W niektórych powieściach jest tylko wzmianka o tym temacie – w „Kochance nazistów” to temat główny.

Natomiast chciałabym podkreślić, że w mojej opinii przedstawiony temat jakby nie wybrzmiał do końca. Moim zdaniem w kulminacyjnym momencie został przedstawiony z mniejszym ładunkiem emocjonalnym. Oczekiwałam, że historia porwie mnie od pierwszej strony, a z każdą kolejną stroną napięcie będzie rosło. W przypadku „Kochanki nazistów” to napięcie w pewnym momencie znikło. A szkoda!

W mojej opinii autorka, chcąc pokazać pełny obraz wydarzeń, użyła zbyt wiele wątków. Z jednej strony stanowiły one swoistą jedność, natomiast z drugiej strony „odwracały wzrok” czytelnika od najważniejszej kwestii – czyli agentek AK, które miały za zadanie uwodzenie nazistowskich oficerów.

Chciałabym podkreślić, że nie skreślam literacko Marii Paszyńskiej jako autorki, ponieważ być może inne jej powieści bardziej przypadną mi do gustu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KOROWÓD- Jakub Małecki [RECENZJA]

  T ej książki nie da się ocenić w kilku słowach. Myślę, że gdyby się pokusić o jej recenzję, to powstałby pewnie dość sporych rozmiarów esej. Uspokoję, aż tak długiej recenzji nie przygotowałam, dlatego liczę, że zostaniesz ze mną do ostatniego zdania. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć trochę o najnowszej powieści Jakuba Małeckiego, czyli o „Korowodzie” . Od razu zacznę, że przed premierą było bardzo mało informacji na temat fabuły książki. Nawet na okładce powieści brak jest jakichkolwiek opisów lub fragmentów, jak to ma miejsce zazwyczaj. Nawet sam fakt, ze egzemplarze powieści nie trafiły do recenzentów wcześniej i tak naprawdę wszyscy zainteresowani czytelnicy zyskali do niej dostęp w tym samym czasie. Wszystko to wynika z faktu, że autor nie chciał narzucać czytelnikowi sposobu interpretacji tej powieści. Chciał, aby każdy czytelnik zinterpretował ją na swój sposób. Aby „wyciągnął” z tej powieści te wartości, które są mu najbliższe. Moim zdaniem była to bardzo dobra decyzja,...

Hanya Yanagihara- Małe życie [RECENZJA]

Wreszcie po prawie czterech latach od premiery książki „Małe życie „ autorstwa Hanya Yanagihara w Polsce zdobyłam się na odwagę, aby ją wreszcie zrecenzować. Gwarantuję Wam jedno – jest to książka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Podobnej na rynku wydawniczym na pewno nie znajdziecie. Szczerze mówiąc lektura tej książki do najłatwiejszych nie należy. Po pierwsze czytelnika może przerażać przede wszystkim jej rozmiar – jest to ponad 800 stron naprawdę świetnej literatury. Po drugie, na samym początku bardzo ciężko jest „wgryźć się” w całą historię. Przez pierwsze 100-150 stron można odnieść wrażenie, że powieść to typowy książkowy gniot, który niczego sobą nie reprezentuje. Jednak, kiedy przebrnie się przez tą – w mojej opinii – najtrudniejszą cześć, to dalsza lektura książki jest największą przyjemnością. W powieści zostały opisane losy czterech przyjaciół – Willema, Jude’a, JB i Malcolma. Pomimo tego, że każdy z nich jest inny – mają różne temperamenty, wykonują różne zaw...

Artur Nowak- "Plebania" [RECENZJA]

  Czytelniczo pierwszą połowę 2024 roku oceniam bardzo dobrze. Natomiast pierwsza przeczytana w sierpniu książka przyniosła niebywałe rozczarowanie. Miesiąc ten rozpoczęłam od „Plebanii” autorstwa Artura Nowaka. Dlaczego się rozczarowałam? Już wszystko Wam opowiadam. Książka w powszechnym mniemaniu miała za zadanie rzucić nowe światło na pozycję księży w Polsce. Odsłonić niejako niegodne zachowania przedstawicieli tej grupy społecznej, a przede wszystkim sprowokować do powszechnej dyskusji na temat patologii, która ma miejsce w polskim Kościele. W moim odczuciu pomysł nie wypalił. Otóż na ledwie dwustu stronach autor powiela informacje, które z pewnością były do tej pory znane czytelnikom chociażby z medialnych przekazów. W książce brakuje zatem tego zaskoczenia, które miało spowodować przywołanie konkretnych przykładów. Tematyka poruszana w książce została podzielona na siedem części. W mojej opinii każda z nich została skonstruowana w ten sam sposób – na początek została po...