Przejdź do głównej zawartości

Nie ustrzeżesz się przed Cynglem śmierci

Muszę przyznać, że James Bond to jedna z moich ulubionych fikcyjnych postaci. Nie miałabym nic przeciwko temu, by istniał również w świecie rzeczywistym. Jednakże najczęściej moje z nim zetknięcia odbywały się na zasadzie postać-widz, bo obejrzałam kilka filmów o przygodach agenta 007, nie wszystkie, ale wystarczająco dużo, aby zauważyć, z kim ma się do czynienia. W przyszłości, kiedy będę miała naprawdę wolną chwilę zamierzam obejrzeć wszystkie filmy z udziałem Bonda.


Jednakże w niniejszym tekście nie zamierzam zachwycać się nad filmową wersją Bonda, ale właśnie nad książkową. To wszystko przez to, że dzięki Wydawnictwu Rebis (któremu z całego serca dziękuję) miałam niesamowitą okazję, aby przeczytać książkę Anthony’ego Horowitz’a o przygodach właśnie Jamesa Bonda. Książka ta zatytułowana Cyngiel śmierci została wydana nakładem wspomnianego wydawnictwa w październiku 2015 roku, czyli jest jeszcze świeżutką na rynku wydawniczym. Pragnę podkreślić, że było to moje pierwsze spotkanie z książkową wersją Agenta w służbie Jej Królewskiej Mości oraz twórczością Anthony’ego Horowitz’a i mam nadzieję, że nie ostatnie.


Co warto podkreślić, że nie jest to typowa książka o Jamesie Bondzie. Zawiera ona bowiem oryginalne fragmenty napisane przez Iana Flaminga, czyli – dla przypomnienia- twórcy tej postaci. Dzięki temu nabiera ona szczególnej wartości, ponieważ chyba nie odbiega od zamysłów twórcy Bonda.


To co mnie urzekło w tej książce, to oczywiście wartka akcja, która trzyma w napięciu do ostatniej strony i nie pozwala czytelnikowi na wytchnienie. Jak dla mnie to największa zaleta tego typu książek. Autor bardzo sprytnie podkręcał tempo wydarzeń. Dzięki temu czytelnik nie jest wręcz w stanie nudzić się podczas czytania tej książki.


Kolejną sprawą, która wpłynęła na mój osąd jest niezwykła plastyczność opisu. Niektóre opisy są tak dokładne, że niemal ma się wrażenia uczestniczenia w tych wydarzeniach. Według mnie to bardzo dobrze, bo dzięki temu wszystko dokładniej mogę sobie wyobrazić i stworzony w mej wyobraźni świat przedstawiony w książce nie jest pełen luk i brakujących części. Jest taki, jaki ma być.


Warto zauważyć, że James Bond ciągle żyje niemal na krawędzi. Bierze udział w bardzo niebezpiecznych sytuacjach, ponieważ jest do tego zmuszany rozwojem wydarzeń. Ma jednak świadomość, że nie może wierzyć we własną niezniszczalność. Wie, że jest śmiertelny i kolejna taka akcja może się dla niego nieszczęśliwie skończyć. Widać w tym niezwykłą dorosłość Bonda i trzeźwe postrzeganie rzeczywistości.


Na uwagę zasługuje kolejny ciekawy aspekt powieści, a mianowicie główni bohaterzy całej opowieści. Są bardzo nietuzinkowi i jedyni w swoim wymiarze. Mam tutaj na myśli- oprócz Bonda oczywiście- Pussy Galore oraz Jeopardy Lane. To dwie kobiety, z którymi niejako do czynienia będzie miał Bond. Obie sprowadzą na niego niebezpieczeństwo i obie sprawią, że mocniej zabije mu serce. W przypadku Bonda na krótko, ale dobre i to. To dwie zupełnie inne postaci, ale sprawią, że sytuacja głównego bohatera troszeczkę bardziej się utrudni. Jednakże kim byłby Agent 007, gdyby nie wybrnął z każdej- nawet z pozoru beznadziejnej- sytuacji.


Kiedy odkładałam książkę po przeczytaniu ostatniej strony, bardzo żałowałam, że to już koniec całej przygody. Świat ten wciągnął mnie tak, że nawet tego nie zauważyłam. To chyba dowód na  to, że książka jest naprawdę ciekawa i godna przeczytania. Dlatego też chciałabym Was bardzo serdecznie zachęcić do jej przeczytania.


Pragnę jeszcze raz podziękować Wydawnictwu Rebis za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KOROWÓD- Jakub Małecki [RECENZJA]

  T ej książki nie da się ocenić w kilku słowach. Myślę, że gdyby się pokusić o jej recenzję, to powstałby pewnie dość sporych rozmiarów esej. Uspokoję, aż tak długiej recenzji nie przygotowałam, dlatego liczę, że zostaniesz ze mną do ostatniego zdania. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć trochę o najnowszej powieści Jakuba Małeckiego, czyli o „Korowodzie” . Od razu zacznę, że przed premierą było bardzo mało informacji na temat fabuły książki. Nawet na okładce powieści brak jest jakichkolwiek opisów lub fragmentów, jak to ma miejsce zazwyczaj. Nawet sam fakt, ze egzemplarze powieści nie trafiły do recenzentów wcześniej i tak naprawdę wszyscy zainteresowani czytelnicy zyskali do niej dostęp w tym samym czasie. Wszystko to wynika z faktu, że autor nie chciał narzucać czytelnikowi sposobu interpretacji tej powieści. Chciał, aby każdy czytelnik zinterpretował ją na swój sposób. Aby „wyciągnął” z tej powieści te wartości, które są mu najbliższe. Moim zdaniem była to bardzo dobra decyzja,...

Hanya Yanagihara- Małe życie [RECENZJA]

Wreszcie po prawie czterech latach od premiery książki „Małe życie „ autorstwa Hanya Yanagihara w Polsce zdobyłam się na odwagę, aby ją wreszcie zrecenzować. Gwarantuję Wam jedno – jest to książka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Podobnej na rynku wydawniczym na pewno nie znajdziecie. Szczerze mówiąc lektura tej książki do najłatwiejszych nie należy. Po pierwsze czytelnika może przerażać przede wszystkim jej rozmiar – jest to ponad 800 stron naprawdę świetnej literatury. Po drugie, na samym początku bardzo ciężko jest „wgryźć się” w całą historię. Przez pierwsze 100-150 stron można odnieść wrażenie, że powieść to typowy książkowy gniot, który niczego sobą nie reprezentuje. Jednak, kiedy przebrnie się przez tą – w mojej opinii – najtrudniejszą cześć, to dalsza lektura książki jest największą przyjemnością. W powieści zostały opisane losy czterech przyjaciół – Willema, Jude’a, JB i Malcolma. Pomimo tego, że każdy z nich jest inny – mają różne temperamenty, wykonują różne zaw...

Powrót do dzieciństwa

Ostatnio bardzo modne stały się wszelkie kolorowanki dla dorosłych, antystresowe. Można powiedzieć, że tym samym umożliwiono dorosłym powrót do dzieciństwa, kiedy mogli beztrosko rysować i tworzyć własne dzieła sztuki. Niedawno również na swoim przykładzie przekonałam się o skuteczności takich właśnie kolorowanek. Jak wiadomo dla większości studentów w lutym jest taki magiczny czas zwany sesją. Wówczas przechodzimy samych siebie, aby wystarczająco dobrze nauczyć się i zdać egzaminy. Jest to także czas stresu (w moim przypadku praktycznie nieustającego stresu), nerwów i zniecierpliwienia. Doskonałą receptą na poprawienie sobie humoru jest w pewien sposób wyciszenie się i odstresowanie. Temu swoistemu wyciszeniu sprzyja kolorowanie. I być może zabrzmi to dziwnie, ale to często najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić, aby pozbyć się stresu i chociaż na chwilę zatrzymać się w codziennym pędzie. W moim przypadku był to zbiór kolorowanek umieszczony w książce Motyle autorstwa Roberta M. Jurgi. ...