Przejdź do głównej zawartości

Nie ma Albertyny i co dalej?

Powieść Marcela Prousta pod tytułem Nie ma Albertyny to moje drugie „podejście” do tego pisarza. Po raz pierwszy zetknęłam się z tym autorem właśnie w 2015 roku przy okazji lektury książki Uwięziona. Zarówno wspomniana Uwięziona jak i Nie ma Albertyny to kolejne tomy cyklu Prousta pod tytułem W poszukiwaniu straconego czasu. Szczerze powiedziawszy, to właśnie kolejny tom bardziej przypadł mi do gustu. Z czego jestem bardzo zadowolona, ponieważ to bardzo dobrze prognozuje na przyszłość, czyli na kolejny tom cyklu.


Albertyna odchodzi. Zostawia bohatera, potem umiera, a następnie odchodzi z pamięci. Proust opisuje z chirurgiczną dokładnością proces zanikania człowieka z życia i pamięci ludzkiej.


Kiedy przeczytałam powyższy opis, to zadałam sobie wówczas pytanie, o czym tak naprawdę może być ta książka, ponieważ nie chciałam dosłownie interpretować samego tytułu. W trakcie czytania powoli odkrywałam tajemnice…


W tej części mamy do czynienia z głębokimi przemyśleniami i refleksją dotyczącą ludzkiego przemijania i odejścia bliskich osób. Można powiedzieć, że w niektórych partiach materiału wyraźnie czuć samotność głównego bohatera powieści, a zarazem jej narratora. I to właśnie za te przemyślenia, które niekiedy głęboko mną wstrząsnęły, najbardziej cenię tą książkę. Podczas lektury książki towarzyszyły mi niesamowite emocje, których nawet nie spodziewałam się na początku.


To nie znaczy, żebym nie kochał Albertyny; kochałem ją wciąż, ale inaczej niż ostatnio; raczej tak jak w pierwszych czasach, kiedy wszystko, co się z nią wiązało, miejsca i ludzie, wzbudzało we mnie ciekawość, w której więcej było uroku niż cierpienia. Zdawałem sobie teraz sprawę, że chcąc o niej całkowicie zapomnieć, będę musiał dla osiągnięcia dawnej obojętności, niby podróżnik wracający tą samą drogą do punktu, skąd wyruszył, przejść w odwróconym porządku przez wszystkie uczucia, jakie przeżyłem, nim się rozwinęła moja wielka miłość.


Narrator ukazuje swoje odczucia po stracie Albertyny, która niewątpliwie była dla niego ważną osobą. Towarzyszyła mu rozpacz, wszechogarniający smutek. Wraca także do wydarzeń, w których uczestniczył i tych chwil, które przeżył wraz z Albertyną. Nasz główny bohater czuje przede wszystkim pustkę, której nikt i nic nie jest w stanie zapełnić. W pewien sposób sam musi sobie z tym uczuciem poradzić.


I nagle czułem strach na myśl, że istocie przywołanej we wspomnieniu, do której zwracały się wszystkie moje słowa, nie odpowiada żadna rzeczywistość, że rozsypały się części twarzy, którym tylko uparta wola życia, dziś już pogrążona w niebycie, nadała kiedyś jedność ludzkiej indywidualności.


Książka Marcela Prousta to niekwestionowane arcydzieło literatury. Wydaje mi się, że dopiero po przeczytaniu Nie ma Albertyny  to zrozumiałam. Zresztą cały, siedmiotomowy cykl uważany jest za jedno z tych dzieł, które koniecznie trzeba przeczytać w swoim życiu. Jest to doskonałe studium uczuć, emocji, jakie żywią do siebie zarówno kobieta, jak i mężczyzna.


Podsumowując, książka niesamowicie urzekła mnie przede wszystkim tym, że okazała się niezwykle refleksyjna. Początkowo nie spodziewałam się tak głębokich przemyśleń. Stanowczo mogę stwierdzić, że Nie ma Albertyny  okazała się znacznie lepsza niż Uwięziona. Bowiem dzięki jej lekturze nabrałam chęci na przeczytanie całego cyklu od początku.


Chciałabym bardzo serdecznie podziękować Wydawnictwu MG za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki Marcela Prousta – Nie ma Albertyny.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

KOROWÓD- Jakub Małecki [RECENZJA]

  T ej książki nie da się ocenić w kilku słowach. Myślę, że gdyby się pokusić o jej recenzję, to powstałby pewnie dość sporych rozmiarów esej. Uspokoję, aż tak długiej recenzji nie przygotowałam, dlatego liczę, że zostaniesz ze mną do ostatniego zdania. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć trochę o najnowszej powieści Jakuba Małeckiego, czyli o „Korowodzie” . Od razu zacznę, że przed premierą było bardzo mało informacji na temat fabuły książki. Nawet na okładce powieści brak jest jakichkolwiek opisów lub fragmentów, jak to ma miejsce zazwyczaj. Nawet sam fakt, ze egzemplarze powieści nie trafiły do recenzentów wcześniej i tak naprawdę wszyscy zainteresowani czytelnicy zyskali do niej dostęp w tym samym czasie. Wszystko to wynika z faktu, że autor nie chciał narzucać czytelnikowi sposobu interpretacji tej powieści. Chciał, aby każdy czytelnik zinterpretował ją na swój sposób. Aby „wyciągnął” z tej powieści te wartości, które są mu najbliższe. Moim zdaniem była to bardzo dobra decyzja,...

Powrót do dzieciństwa

Ostatnio bardzo modne stały się wszelkie kolorowanki dla dorosłych, antystresowe. Można powiedzieć, że tym samym umożliwiono dorosłym powrót do dzieciństwa, kiedy mogli beztrosko rysować i tworzyć własne dzieła sztuki. Niedawno również na swoim przykładzie przekonałam się o skuteczności takich właśnie kolorowanek. Jak wiadomo dla większości studentów w lutym jest taki magiczny czas zwany sesją. Wówczas przechodzimy samych siebie, aby wystarczająco dobrze nauczyć się i zdać egzaminy. Jest to także czas stresu (w moim przypadku praktycznie nieustającego stresu), nerwów i zniecierpliwienia. Doskonałą receptą na poprawienie sobie humoru jest w pewien sposób wyciszenie się i odstresowanie. Temu swoistemu wyciszeniu sprzyja kolorowanie. I być może zabrzmi to dziwnie, ale to często najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić, aby pozbyć się stresu i chociaż na chwilę zatrzymać się w codziennym pędzie. W moim przypadku był to zbiór kolorowanek umieszczony w książce Motyle autorstwa Roberta M. Jurgi. ...

Recenzja książki PAPIEROWE MARZENIA Richard Paul Evans

Bardzo przepraszam, ja tylko…- Zrobiłem krok w jego kierunku, pragnąc rozpaczliwie ukryć się przed nim i wiedząc, że nie jestem w stanie. – Przyszedłem, żeby Cię przeprosić.- Opuściłem głowę. – Postąpiłeś słusznie, wyrzekając się mnie. Bardzo przepraszam. – Nie unosiłem głowy w oczekiwaniu na jego słowa- słów nagany i odrzucenia. Książka Richarda Paula Evansa- Papierowe marzenia to książka, która według mnie zasługuje na uwagę. Jest to bowiem książka o wybaczaniu oraz przemianie wewnętrznej głównego bohatera.  Luke, bo o nim jest tutaj mowa, ma w swoim życiu wszystko. Ma przede wszystkim kochającego ojca, który jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Ma także wspaniały dom, niczego mu nie brakuje. Jeżeli chodzi o jego przyszłość, to także wie, co chce robić i co z pewnością będzie robił. Jest to kierowanie firmą jego ojca, gdy ten odejdzie na emeryturę. Można powiedzieć, że ma idealne życie. Któż z nas o takim nie marzy? Jednakże za namową ojca, postanawia pójść na studi...