„Rota” autorstwa Grzegorza Brudnika to najnowsza książka tego autora dostępna obecnie na rynku wydawniczym. Jest to również moje pierwsze literackie spotkanie z tym pisarzem. Od razu mogę zdradzić, że było to spotkanie bardzo udane, ponieważ klimat powieści pochłonął mnie niemal od pierwszej strony. Ale o czym tak właściwie jest to powieść?
W powieści oczywiście główną rolę odgrywa zagadka kryminalna związana ze śmiercią dwójki osób. Ich ciała znaleziono w jednym z wagoników kolejki linowej na Szyndzielnię w Beskidzie Śląskim. Nie byłoby w tym nic osobliwego, gdyby nie fakt, że zabójstwo wiąże się z tajemniczymi wydarzeniami sprzed wielu lat w miejscowości Święty Andrzej. Wydarzeniami, które odcisnęły swoiste piętno na jej mieszkańcach. Możemy traktować ją jako symbol społeczności ukrywającej mroczne sekrety. To właśnie tam corocznie dochodzi do rytualnego podpalenia kościoła. Jest to nie tylko akt bezmyślnej przemocy, ale to także próba oczyszczenia z winy, która nigdy nie została nazwana. Społeczność woli zachować milczenie, niż dopuścić do ujawnienia niewygodnej prawdy. Mieszkańcy chronią tajemnice, nawet jeśli oznacza to dalsze cierpienie i łamanie prawa. W tym świecie lojalność wobec „swoich” okazuje się ważniejsza niż sprawiedliwość. Śledczy próbują przełamać mur nieufności i hipokryzji. Ich działania ujawniają, że zbrodnie teraźniejszości są echem wydarzeń sprzed lat. Ktoś postanawia wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę, ponieważ społeczność nie rozliczyła się z przeszłością.
Śledztwo w sprawie prowadzą - inspektor Katarzyna Łezka oraz podkomisarz Michał Gazda. Mają okazję współpracować ze sobą po raz pierwszy, ponieważ Gazda pojawia się dość niespodziewanie na komendzie. Od początku swoim zachowaniem pokazuje, że jest tutaj dosłownie na chwilę i po zakończeniu dochodzenia - tak szybko, jak się pojawił, tak szybko zniknie.
Co do Łezki, to trzeba zaznaczyć, że bohaterka ma przed sobą trudny czas - czeka ją w niedługim czasie bardzo trudna operacja. Myśli o niej odsuwa jednak na dalszy plan. Chce bowiem przed pójściem do szpitala zakończyć sprawę i wskazać sprawcę morderstw.
Bohaterowie zatem ścigają się nie tylko z czasem, a także nadciągającą śnieżycą. Tropią powiązania między rytualnymi podpalenia kościoła a makabrycznym morderstwem, próbując rozwikłać, co się wydarzyło i jak to powiązać ze starymi tajemnicami. Inspektor Łezka, doświadczona i wewnętrznie poraniona, staje przed dylematem moralnym: czy lojalność wobec lokalnej społeczności, w której żyje, może przeważyć nad obowiązkiem ujawnienia prawdy? Michał Gazda natomiast, jako outsider, nie podlega tym samym emocjonalnym ograniczeniom. Jego chłodny dystans pozwala mu dostrzec patologie, których inni nie chcą widzieć. To właśnie ich relacja - oparta na napięciu, wzajemnej nieufności, ale także konieczności współpracy - stanowi oś emocjonalną powieści.
Długo zastanawiałam się, dlaczego autor zdecydował się nadać powieści tytuł “Rota”. Wyjaśnienie możemy odnaleźć już na kartach książki.
“Rota w ochotniczej straży pożarnej to najmniejszy, dwuosobowy zespół strażaków. Dwoje ludzi, którzy zawierzają sobie wzajemnie swoje życie i wychodzą losowi naprzeciw, nie bojąc się niczego, bo wiedzą, że w razie potrzeby jeden zawsze wesprze drugiego”.
„Rota” to lektura, która dostarczy czytelnikowi dużą dawkę emocji. Bowiem w śledztwie pojawiają się nie tylko fałszywe tropy, ale również zaskakujące zwroty akcji. Jest również odpowiednia dla osób, które lubią klimatyczne kryminały z silnym tłem przyrodniczym oraz psychologicznym, ponieważ to także opowieść o zbiorowej winie, mechanizmach wyparcia i cenie, jaką płacą przyszłe pokolenia za przemilczane grzechy.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Filia- Filia Mroczna Strona.
Komentarze
Prześlij komentarz